Trzy tygodnie stycznia za nami, w TV i prasie już zapomniano o postanowieniach Noworocznych, ba! nawet nie przedstawiają ich jako świetnego tematu do żartów. Wielu pewnie porzuciło już te swoje szumnie przedstawiane projekty... Ja nie:)
O zdrowie dbam jak mogę, o siebie też staram się bardziej, częściej gonię Tajgera do roboty i czytam... zawzięcie, namiętnie, uzależniająco czytam:) Wciągnęłam się w literki, zdania, kartki, tomy i po raz któryś przepadłam. Mąż siedzi przed tym swoim komputerem, dłubie w nim starając się doprowadzić go do porządku po miesiącach grania, a ja zakopana pod kocem oddaje się swoim przyjemnościom - podczytuję, popijam prawie zimne mleko z kawą (jak to nazywają wszyscy w okół) i podjadam ciacho... Ostatnio tak mnie do słodkiego ciągnie... To jakiś znak? nie ważne:)
Oto moje ostatnio zdobyte szczyty (aaaa, postanowiłam tam gdzie to możliwe podawać pełny zapis bibliograficzny):
2. G. Flynn, Zaginiona dziewczyna, Książki Burda, Warszawa 2014, przeł. M. Koziej
Otrzymałam od Moni na gwiazdkę (bardzo dziękuję Mo:) i od początku ręce świerzbiły mnie żeby do niej zasiąść, ponieważ słyszałam co nieco o filmie nakręconym na jej podstawie. Jedna z recenzji umieszczonych na końcu tej cegiełki brzmi: "Pokrętnie dobre". No cóż? trudno się z tym nie zgodzić, choć ja bym nieco przeinaczyła to stwierdzenie na: "Najpokrętnejsze z pokrętnych, ale dobre"! Moje myśli w trakcie czytania szalały - raz rzuciłabym się na Tajgera z pazurami, raz zaczynałam zauważać swoją schizofreniczną naturę... O matko! chętnie obejrzę jeszcze film, ale na to muszę poczekać, bo zapewne skończyło by się to całą masą porównań...
3. M. Widmark, H. Willis, Lasse i Maja. Tajemnica szpitala, Zakamarki
4. M. Widmark, H. Willis, Lasse i Maja. Tajemnica galopu, Zakamarki
Myślę, że jedna okładka wystarczy, kto zechce bez problemu znajdzie całą pokaźną serię na półce w księgarni (łatwo rozpoznać po dość charakterystycznych obrazkach). Czytam ze względu na swoją pracę nr 1. Grono do którego jest ona dedykowana jest nią zachwycone, ja tak prawdę powiedziawszy deko mniej, ale bez wyraźnych przyczyn. Nie mi się ma podobać... Kto ma dzieci może się zainteresuje.
5. F. H. Burnett, Tajemniczy ogród, (czytałam wersję elektroniczną z wolnelektury.pl)
Klasyka rzec by można, więc postanowiłam ją nadrobić, bo nigdy nie miałam okazji jej przeczytać, albo nie pamiętam... Klasyki oceniała nie będę, bo i po co?! Powiem jedynie, że to opowieść niezwykła i na każdym etapie życia może coś dobrego wnieść...
6. A.Lindgren, Bracia Lwie Serce, Nasza Księgarnia, Warszawa 2011, przeł. T. Chłapowska
Kolejna klasyka literatury dziecięcej, znajdująca się na liście lektur przewidzianych dla klasy 4 SP. Baśń (jak zwykło się mawiać) podejmująca dość trudne tematy jak dla dziesięciolatków, ale chyba w przystępny i przyjazny sposób, bo którz by nie chciał znaleźć się w Nangijali? Jedyne co może tutaj sprawiać trudności to skomplikowany język (przynajmniej taką opinię usłyszałam od mamy pewnej ślicznotki o imieniu Julia) - dla mnie te kilka chwil z książką było takim sprawdzeniem powyższych słów i miłym powrotem do lat dziecięcych kiedy to bajki o smokach, księciach, rycerzach itd. były takim deserem z wisienką... Nic się nie zmieniło - pochłonęłam i pestką się nie zadławiłam, wręcz przeciwnie, rozsmakowałam się na całego.
Ahhhh, byłabym zapomniała - dla wszystkich Jarków, Agnieszek, Babć i Dziadziusiów wszystkiego co najlepsze - bajkowego życia!
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz