niedziela, 13 grudnia 2015

drobne rozliczenie przed świętami.

                Za mną bardzo trudny okres, przede mną zapewne nie łatwiejszy, jednak biorąc pod uwagę moje zdrowie psychiczne i ten „zdrowotny egoizm” którego zawsze wymaga ode mnie mój najprywatniejszy psycholog, jest już lepiej… O czym mowa? Hmmm temat to trudny, nadal nie przetrawiony – temat moich relacji z bliskimi.
               Ja nigdy nie ukrywałam i nie ukrywam, że w pewnym stopniu mój umysł jest lekko skrzywiony, dyslektyczny (zadziwiające odkryć takie rzeczy w dorosłości i zrozumieć…), trudno mi pogodzić pewne rzeczy tak, by ze sobą grały, trudno mi podjąć decyzje jeśli w grę wchodzą uczucia moje i innych, często się waham, miotam, zadręczam – nawet w snach, analizuję każdą (nawet najbardziej błahą) z sytuacji życiowych, jakby od niej zależały losy świata, biorę winę na siebie i przez ten przesyt ledwo żyję… tak też było ostatnio, a jeśli do tego wszystkiego dodać jeszcze obowiązki codzienności, przedświąteczną gorączkę… to ufff! Potrzebuję czasu, by się wyciszyć, odpocząć – a dziś wspaniały dzień i pogoda po temu! Za oknem szaleje wiatr (choć z naszymi wywietrznikami w oknach, nie byłoby przesadą powiedzieć, iż i w mieszkaniu gości Pan WiatrJ), w uszach mam słuchawki z muzyką Michaela Buble z albumu świątecznego – mój tegoroczny hit.
Będzie lepiej, musi…

Wspomniany album znaleźć można choćby tutaj: 
 https://www.youtube.com/watch?v=EyKMPXqKlFk&list=PLVZFts556G9lhlADeVLL0Vn9339M4a2VO

                                                                                              
  
                                                                                                    Rozsmakowana w mandarynkach M.