Przed nami - zupełnie świeżym małżeństwem - kolejne wyzwanie, kupno własnego M. Jakby innych wyzwań, problemów było mało, pojawiło się i to. "Przecież trzeba mieć coś swojego, realizować marzenia" tak sobie powtarzamy i zaczynamy działać. Ale od początku...
Kilka miesięcy temu przeżywaliśmy poszukiwania nowego lokum do wynajęcia. Trudne bo trudne, wtedy nam to świat przesłaniało, spać nie dawało i męczyło niemiłosiernie, bo przecież przenosiliśmy się z miejsca które kochałam i czułam się bezpiecznie, nawet gdy na noc przyszło zostać samej, bo Jarek na służbie. Nie zastanawiałam się wtedy nad tym jak trudna będzie decyzja kupna mieszkania. Ta ostateczna, wiążąca nam życie jak na stryczku (bo kto w dzisiejszych czasach ma tyle kasy żeby się nie zadłużać i kupić wymarzone M?) i przywiązująca nas też na dłużej do jednego miejsca. Nie zastanawiałam się i może to słusznie, bo jeszcze przez parę miesięcy mogłam spać spokojnie. W takiej sytuacji jak My jest dużo młodych ludzi, widać to na wszystkich forach internetowych, które w ostatnim czasie namiętnie podczytuję! Tak jak my nie wiedzą komu zaufać, w którą stronę się zwrócić gdy każdy mówi coś innego. Jeden poleca pośredników, drugi samodzielne załatwianie tego wszystkiego. A ostatecznie człowiek i tak zostaje sam i nie wie...
U nas wszystko rozkręciło się bardzo szybko (samo tempo obrotu tych spraw porządnie nami wstrząsnęło). Co prawda już dawno ustaliliśmy, że interesują nas Ząbki jako lokalizacja, ale od wyboru miejsca do kupna to jeszcze daleka droga. No i jak się okazuje nie tak daleka - wystarczy trochę zaangażowania. Tajger odbiera teraz dni wolne wiec usiadł przed komputerem, przeszperał Internet, znalazł kilka ciekawych inwestycji i zalogował się na stronie Home Broker. Pani z warszawskiego biura zadzwoniła i umówiła nas na spotkanie jeszcze tego samego dnia. Szliśmy zdenerwowani (jakby od tego spotkania zależała nasza przyszłość), wracaliśmy spokojniejsi, bo panowie wydali nam się profesjonalni i bardzo pomocni. Sprawdzili naszą zdolność kredytową, pokazali kilka ofert, umówili na spotkanie z deweloperem... Mimo pozornego uspokojenia snu już w nocy nie było:( Zaczęło się myślenie, czy dobrze robimy, że im ufamy, w końcu oni chcą na nas zarobić. W piątek odbyliśmy pierwsze spotkanie z przedstawicielem dewelopera (jednym, nie kilku jak miało być na początku, ponoć z powodu tego, że mieszkania w tych pozostałych osiedlach które nas interesowały już znikły z oferty - Jarek sprawdzał niby wychodzi na to że jest to prawda, ale kurde taki pech? zastanawiające...), obejrzeliśmy kilka mieszkań, cały blok i wygląda to całkiem nieźle. Co prawda nie jest to spełnienie wszystkich naszych oczekiwań, bo chcieliśmy kupić już gotowe mieszkanie, a na te czekać trzeba do czerwca, ale... podpisaliśmy umowę rezerwacyjną na jedno z nich. Mamy czas do poniedziałku na ostateczną decyzję i wpłatę 5 tys. zł tytułem rezerwacji mieszkania. Mieszkanie świetne ale... nie jest bez wad, nie zaspokaja w pełni naszych potrzeb. A zasada ograniczonej dostępności działa na naszą psychikę. Szaleńczo przekopujemy więc Internet, w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie brać czy nie brać... Co nagle to po diable - prawda stara jak świat, a jednak tak by się chciało już mieć te poszukiwania za sobą... Nie wiem... Nic nie wiem już! Oprócz tego, że Home Broker nic nie podpowie bo przecież chce na nas zarobić i tego, że polegać możemy jedynie na sobie. A więc wracamy do punktu wyjścia, tyle że bardziej skomplikowanego - znowu znikąd pomocy, a sprawy posunęły się o całe mile...
Zdjęcia inwestycji Neptun Ząbki, która nas tak frapuje, ze strony Polnord:
Prezentuje się to bardzo przyzwoicie, ale...czy warto brać pierwszą z brzegu ofertę??? Kilka bezsennych nocy i myślenia przed nami.
I na koniec nico bardziej optymistycznie:)
HAAAAAA JUŻ ZA CZTERY LATA! POLSKA BĘDZIE MISTRZEM ŚWIATA!
NIE WIERZĘ 2:0 DLA POLSKI W MECZU Z NIEMCAMI!
Miło popatrzeć gdy się tak cieszą, tym bardziej, że nie często mają po temu okzji...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz