wtorek, 10 kwietnia 2018

Tak! Tyłem!

- Tyłem? O matko, a co on z nóżkami zrobi?
- Tyłem? No przecież będzie płakał, że nic nie widzi!
- Taki drogi? Weź nie wymyślaj! Toż to przesada!
- Już się naczytałaś tych bzdet w Internecie!?
- Do 25 kg? Przecież zaraz z tego wyrośnie!
- Nasze dzieci były wożone w zwykłych i żyją!
 -Taaaaaa! My byliśmy wożeni bez, baaaa, nawet nikt nie zapinał nas w pasy i żyjemy!

Ale kiedyś były inne czasy! Inne samochody, inne drogi, inny odsetek wypadków, mniejsze zagrożenie! Wasze dziecko, to Wasze obowiązki, również w zapewnieniu mu bezpieczeństwa - bo ze mną już żadne więcej na poddupniku nie pojedzie! I tak, naczytałam się, bo zależało mi na tym, by Antoni był możliwie jak najlepiej zabezpieczony na wypadek kolizji. A półtora tysiąca to tak znowu dużo za coś co ma chronić mój największy skarb? Nawet jeżeli wyrośnie, to kupię kolejny, bo na czym, jak na czym, ale na bezpieczeństwie oszczędzała nie będę! I tak, tyłem, jego nóżkom nic nie będzie, a póki ja decyduję nie dziecko, to świat oglądał będzie przez tylną szybę...


No właśnie, tym podobne komentarze słyszałam w ostatnim czasie nagminnie, odpowiedzi takich jak wyżej też musiałam kilka razy udzielić, bo tak to już w naszym kraju jest, że pięknych aut na podwórku czy w garażu stoi masa, ale w żadko którym znajduje się porządny fotelik. Może dlatego, że wiedza o rwf-ach niewielka, a może ignorancja rodziców w tym temacie ogromna. W hipermarketach, sklepikach z akcesoriami dla dzieci, w internecie jest zatrzęsienie foteli dziecięcych, napisy na przytwierdzonych do nich plakietkach dumnie głoszą jakie to testy przeszły, ceny kuszą, także ludzie biorą! Bo dobre! Przyjdzie taki jeden z drugim do sklepu, popatrzy, kolor się zgadza, biere! Skoro sprzedają to znaczy dobre! A guzik!!!!! Bo sprzedawca napisze i powie wszystko, byleby zarobić! I ja to rozumiem, biznes is biznes. Ale do licha, jak ktoś na bazarze wciska ciemnote, że te piękne jabłuszka nie pryskane to tak na słowo wierzymy? Albo gdy Pan w komisie mówi, że ten model telefonu najlepszy, to od razu bierzemy, czy też poczytamy fora, opinie użytkowników? Dlaczego wtedy zapala się lampka w głowie, a w sytuacji wyboru tak nawralgicznego, wielu polega na sklepowej reklamie? Zupełnie tego nie rozumiem...
Każdy kto przeszedł choć jeden wypadek drogowy, stłuczkę chociaż, musi pamiętać ten moment gdy pas boleśnie zaciska się na klatce piersiowej, a głowa zupełnie bezwiednie leci do przodu - ja pamiętam to uczucie, choć nasza stłuczka miała miejsce przy prędkości 20-30 na godzinę. Bolało mnie wszystko od pasa w górę. Także jeśli wyobrażę sobie na swoim miejscu Antka, z główką o masie ¼ całego ciałka, siedzącego przodem, w trakcie wypadku z prędkością przypuśćmy 60 km/h dostaję palpitacji! Tu naprawdę nie trzeba być geniuszem, żeby zrozumieć, że prawa fizyki przy zderzeniu czołowym nie są sprzymierzeńcami!
Wystarczy się nieco zainteresować, pooglądać crash testy, poczytać, zapytać mądrzejszych od siebie, by wybrać odpowiedni model fotela! Wystarczy poświęcić chwilę by dowiedzieć się, że i owszem fotele dostępne w sklepach posiadają homologację, a więc dopuszczono je do ruchu, ale nie oznacza to, że zostały one w jakikolwiek sposób przetestowane pod kątem tego, jak zachowają się w trakcie wypadku - czyli tak naprawdę nie wiadomo czy ochronią one nasze dzieci. Wystarczy odrobinę zagłębić się w temat, by dowiedzieć się, że istnieją testy ADAC i najbardziej rygorystyczny szwedzki Test Plus, dające jako taki pogląd o tym, jak zachowa się dziecko i jego ciałko podczas kolizji.
Na szczęście jest też co raz więcej miejsc w których doradzą nam fachowcy w tej dziedzinie - dopasują sprzęt do dziecka i do samochodu, zamontują i jeśli będzie trzeba przekonają niedowiarków! My byliśmy w 8 gwiazdek, w Warszawie - Panowie wybrali dla nas Axkid Move, odpowiednik starszego Axkid Wolmaxa, z ochroną boczną ASIP, ponieważ najlepiej pasował do Antka. Pokazano nam jak montować ten whikuł (dosłownie wehikuł - bo to, jak jest to skomplikowane, przywodzi na myśl obsługę promu - really nasze pierwsze przepinanie zajęło kilkanaście minut, a po nim oboje przypominaliśmy spocone króliki - pasy kotwiczące, noga, pas biodrowy, zaciski! Łoooo matko! No ale dzięki temu fotel siedzi na mór beton, no i jak chiboczesz nim to rusza się cały samochód), a w wolnej chwili przekabacono i Jarka na jaśniejszą stronę mocy, sadzając go w symulatorze zderzeń.
No i trudno, że portfel stał się lżejszy o kilkanaście stów! Bezpieczeństwo jest priorytetem i mogę nie kupić nowej spacerówki Greentom, czy Stokke albo wypasionego rowerka biegowego, ale fotelik dobry kupię! I już! M.

PS. Taka uwaga już na koniec przyszła mi do głowy! Wyobraźmy sobie najcenniejszą rzecz jaką posiadamy - może tobyć zastawa przedwojenna, albo szable pra pra dziadka z powstania, mogą medale lub biżuteria z kamieni szlachetnych (nie ważne) - i teraz załóżmy że musimy wysłać to coś PP na drugi koniec Polski! W jaki sposób to opakujemy? Jak zabezpieczymy?
Będziemy liczyli się z kosztami?
Nie! To w takim razie dlaczego tak bardzo szczypiemy się jeśli chodzi o bezpieczeństwo naszych dzieci - naszych skarbów, cenniejszych od wszelkich dóbr na ziemi???!!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz