niedziela, 12 stycznia 2020

#sukcesja

No to wracamy po Nowym Roku, po świętach, spotkaniach rodzinnych, po chorobach... z petardą. Nie nie, ja nie strzelam w sylwestra, ja lubię popatrzeć na roziskrzone niebo bez natretnej myśli, że ulatują w nie moje pieniądze (obrońca zwierząt?, nołp! Sknera😜)


Tą petardą jest według mnie serial Sukcesja - dwa sezony, 20 odcinków, godzina każdy - wszystko naszpikowane czarnym humorem, niezłym zwrotami akcji i narastającym ciśnieniem - kto? kto zasiądzie na czele ogromnej korporacji, kto przejmie schedę po ojcu? (niczym w tej zabawie: a więc kto? Kto zjadł ciastko z pudełka ciastek? Kto zjadł ciastko z pudełka ciastek? Kto zjadł ciastko z pudełka ciastek? Kto? No kto?😜)


Bo w tej Sukcesji (jakże by inaczej?) o sukcesję chodzi... W wielkim skrócie -miliarder, w podeszłym wieku, staje przed dylematem, kogo z czwórki swoich ekscentrycznych dzieci desygnowac na swojego następcę, oddając tym samym pełnię władzy nad firmą, którą tworzył dziesiątki lat i która przyniosła mu niebotyczny majątek.
Tyle na temat fabuły, a oto kilka moich przemysleń:
1. Serial zdecydowanie powinien nosić nazwę Fuck off - ilość przekleństw przekracza wszelkie normy, co przeszkadzało nawet mi, rzucającej mięsem również w formie przecinka - i nie jest to tylko moje zdanie, lecz całej masy widzów, którzy już przede mną owy tytuł wymyślili, a ja się pod nim podpisuje rękami i nogami nawet!
2. Serial jest nierówny - choć oczywiście fabułę zaplanowano tak, by z odcinka na odcinek, narastało ciśnienie co do głównego problemu, to wśród świetnych, bardzo ciekawych i "naszpikowanych" odcinków zdarzają się całkowicie nudne usypiacze.  No i ja wiem, że nie da się nakręcić/rozpisać dwudziestu godzin serialu, bez zastojów, ale jeżeli ma się ochotę wyłączyć epizod, albo zarzucić serial na dłuższą chwilę to coś tu jest nie tak.
3. Aktorzy - świetni, absolutnie... Szczególnie Brian Cox, odtwórca głównej roli Logana Roy'a - nie kojarzyłam dotychczas jego wcześniejszych ról filmowych, aczkolwiek po przejrzeniu kartoteki na filmwebie zrozumiałam skąd taki kunszt! Gość zna się na swojej robocie i przykuwa uwagę widza! Świetny w każdym calu. Do tego Jeremy Strong, równie błyskotliwy - zagrać takiego popapranego sukinsynka i mimo wszystko zaskarbić sobie przychylność widza? - to trzeba potrafić.
4. Postaci - bardzo wyraziste, każda na swój sposób pokręcona, "skaleczona" przez bogactwo lub dążenie do niego. Ich losy, przeszłość, to kim są obecnie - nic nie jest podane na tacy, każdy odcinek odkrywa nieco więcej i więcej, by dopiero pod koniec móc powiedzieć "ahhh, ten to kawał drania!", "dziwak, ale może i ma trochę racji". Nie zdradzę za dużo, ale jedna z postaci, której okropnie nie lubiłam od początku, w przedostatnim odcinku pozytywnie mnie zaskoczyła, w życiu bym się nie spodziewała że zasłuży na choć odrobinę mojego szacunku...
5. Muzyka - czołówkę serialu ustawię sobie jako dzwonek gdy tylko znudzi mi się obecny kawałek Agnes Violin. Oprawa muzyczna, wyłączając właśnie czołówkę, jest dosyć uboga, może nawet zbyt...
6. Ostatnie z przemyśleń dotyczy głównego wątku, sukcesji. Jeśli popatrzymy na nią z nieco szerszej perspektywy, to ta sukcesja u Roy'ów niczym nie różni się od typowych w naszych rodzinach problemów ze spadkami i majątkami. Rodzic staje przed dylematem, komu powierzyć dorobek swojego życia i albo stara się być sprawiedliwy, podzielić po równo, ale z całą pewnością bez gwarancji, że któreś z dzieci za chwilę nie powie z oburzeniem, że dostało za mało w jego mniemaniu, albo rzuci te swoje piniondze stadu na rozszarpanie... Trochę wyolbrzymilam opcję drugą, ale jak słyszę, że rodzeństwo kłóci się o majątek to mam przed oczami takie hieny, co sobie resztki padliny sprzed pyska kradną. Jest też opcja trzecia, dla odważnych - jeden dostaje wszystko. Ale do takich rozwiązań trzeba mieć jaja, bo wtedy hieny rzucają się na ciebie, na rodzica...


Logan Roy ma jaja, ma też intuicję i niezwykle jaskrawy umysł - to co ten gość wymyślił, jak rozwiązał swój problem odhaczajac też przy tym kilka mniejszych, to absolutny majstersztyk... Dla samej końcówki drugiego sezonu, warto spędzić z tą zdziwaczałą i zdeprawowaną rodzinką te dwadzieścia wkurzających godzin...
A jak patrzę na drugi plakat serialu, zamieszczony kilka wierszy wyżej, to aż mnie skręca z ciekawości co też w kolejnym sezonie wymyśli mój ulubieniec Roman.
Póki co jednak ciekawa jestem Waszych przemyśleń na temat tego serialu? Podobał się?
M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz