sobota, 31 marca 2018

O tym co powinno być ważne...


Rok 2015 bodajże, Okrzeja, Kolonia Dąbrowa, Niedziela Wielkanocna, po porannym obżarstwie wychodzimy odetchnąć świeżym powietrzem. Jarosław, jego brat i bratowa, i ja. Wychodzimy by nieco zmarznąć i popatrzeć na śnieg. Dla mnie to szok, bo jakże to? Mamy Wielkanoc, najbardziej wiosenne święta, zielone, kolorowe, z całą też pewnością nie białe! Ale jakimś pokręconym cudem zamiast tej soczystej zieleni w powietrzu wirują płatki śniegu, a na ziemi leży jego już spora warstewka. Nie pasuje mi to strasznie, humor sypie się w gruzy, bo tak by się chciało już ciepła, spaceru.
Rok 2018, Ząbki, tuż przed wyjazdem do dziadków, wyglądam przez okno w swoim mieszkaniu, pakując ostatnie rzeczy do toreb, w powietrzu wirują identyczne, wielkie śnieżne płatki, a w mojej głowie pojawia się taka stop-klatka. Dawne emocje nijak mają się do tych dzisiejszych. Dawniej to było moje jedyne zmartwienie, że przez ten śnieg to my na świąteczny spacer nie pójdziemy, a dziś przytulam synka i nie mogę doczekać się kiedy zaniesiemy razem koszyczek do kościoła, kiedy pokażę mu pisanki, poczęstuje jajuszkiem i odszukamy razem wszystkie pisklaki zdechlaki, które co roku babcia Grażynka skrzętnie chowa w zakamarkach owsiku, cukierasów, na stole i pod nim. Zupełnie inna magia świąt, zupełnie inne odczucia, zupełnie inne święta...
I ja właśnie tej inności śpieszę pożyczyć wszystkim, zupełnie nowego przeżywania Wielkanocy, pełniejszego... Odsunięcia w kąt trosk o tym, że barszcz za mało czerwony, czy baba nie tak pulchna jak by się chciało, że za oknem plucha, a przecież w nowych butach w taką pogodę się nie pospaceruje. Życzę, by rozglądając się wokół siebie, dostrzec to co najważniejsze, naszych bliskich, razem z nimi przeżywać najbliższe dni, znaleźć czas na rozmowę, uśmiech, żarty i wspomnienia. Życzę oddechu, nawet tego mroźnego... M

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz