Pisałam nie tak dawno o tym, jak pechowe ręce ma mój mąż, o tym że pod jego pechem ugjęły się 4 wyświetlacze. Objaśniłam szczegółowo drogę swoich emocji - od tych skrajnych rok temu, gdy pod Centrum Nauki Kopernik Jarosław upuścił swojego Microsofta, aż po dzień gdy zetknięcia z chodnikiem nie przetrwał mój Lg. Napisałam wtedy, że to nic, bo nawet najlepszy i najdroższy telefon nie przysporzy mi tylu zmartwień co ewentualny upadek mojego pierworodnego. I stało się!Wykrakalam! Mnie, matce panikarze, dziecko sturlało się z kanapy!!!😱😱😱
Antoni to ruchliwy niemowlak, aczkolwiek jak na swoje niemal osiem miesięcy jeszcze do niedawna pozostawał w tyle w kwestiach ruchowych za swoimi rówieśnikami. Nie pełzał, nie przemieszczał się, obracał się na brzuszek i plecki ale powoli, tak z "namaszczeniem". Bez obaw niemal, mogłam go zostawić na moment na łóżku, obłożonego poduszkami - bo każda nawet najmniejsza przeszkoda blokowała i w sumie nadal blokuje go, podczas obrotów. Nie martwiłam się idąc do kuchni po szklanke wody, czy odkładając rzeczy do szafki obok. Nie martwiłam się wiec gdy poszłam włączyć zmywarke. Małego miałam cały czas na oku, zagadywałam go kiedy rozpakowywałam tabletkę, uśmiechał się do mnie, oczekując jakichś zaczepek. A gdy odwróciłam wzrok na kilka sekund - wciskając w tym czasie guziczki i uruchamiając urządzenie - Antoniek zdąrzył wykonać pełne dwa obroty (mimo leżącej poduszki), stanąć na nóżkach przy kanapie i pod własnym ciężarem runąć na dywan i koc spływający z kanapy. Kiedy podbiegłam do niego oczywiście zaczął płakać, a ja trzęść się jak osika. Choć o potłuczeniu mowy być nie mogło, raczej bardziej przestraszeniu, to ten płacz mojego dziecka tak mnie zdołował, że jeszcze dobrą godzine dochodziłtam do siebie. Obserwowałam go bacznie do końca dnia i tak jak on nie wykazywał żadnych oznak stłuczenia, tak ja coraz bardziej wyrzucałam sobie, że jak ja mogłam tego nie przewidzieć?! No jak? Biłam się z myślami przeokropnie, aż w końcu zadzwoniłam do mamy. Mamo! - mówię, z lamentem w głosie - Antoś mi z łóżka spadł! Co ze mnie za mama, jego jedynego mam pod swoją opieką, tylko nim się zajmuje i wraz nie potrafie tej jednej rzeczy! A moja mama na to: Dziecko! Choć byłabyś obok, choć byś obserwowała i z oczu na minute nie spuszała to i tak nie upilnujesz! Potłukł się, guza nabił? Jeszcze nie raz to zrobi! A Ty nie jesteś od tego, by całe życie za ręke prowadzić, łapać w locie gdy z roweru spada! Ty masz być silna, by gdy spadnie pomóc mu wstać, otrzepać kolanka, przytulić. I chociaż milion razy będziesz sobie jeszcze wyrzucała że: nie powinnaś go puścić, nie powinnaś dać, powinnaś być obok, powinnaś dopilnować; bo tak już mamy mają; to musisz pamiętać o jednym - dla niego jesteś najlepszą mamą i żadne drobne potknięcia tego nie zmienią!
Noooo i moja mama, Antosiowa babcia, babcia Grażynka, po raz kolejny ustawiła mnie do pionu, obtarła te przyslowiowe kolanka, utuliła na odleglość, no i dała mi jedną z najlepszych lekcji rodzicielstwa. W końcu kto jak to, ale Ona zna się na tym jak nikt. I choć czasem się ze sobą nie zgadzamy to i tak zawsze mam nadzieje, by być choć w polowie tak dobrą mamą dla Antosia, jak moja mama jest dla mnie i mojego rodzeńsywa.
Mama - Babcia Grażynka, jutro obchodziła będzie swoje urodziny, tak więc przesyłamy Jej moc gorących przytulasków gdy za oknem siarczysty mróz i życzymy zdrówka! 💗💗💗
PS. Zdjęcie filiżanki pochodzi ze strony wspaniałej firmy Of Course Colours, która rok temu, specjalnie dla naszych mam, wykonała kubeczki z napisem "Najlepsza Mama, która awansuje na najlepszą Babcię", bo jeszcze wtedy nasz Antoniek był w brzuchu.☺Polecamy wszystkim!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz