Już tu kiedyś pisałam, że po wielu latach od zakończenia
podstawówki i po wielu rozmowach z najlepszą na świecie specjalistką w wielu
dziedzinach (terapeutą pedagogicznym, psychologiem, seksuologiem,
zdroworozsądkową feministką, mamą, żoną, koleżanką, dobrym duchem M.) dochodzę
do trafnego wniosku, iż mój umysł jest nieco spaczony, dyslektyczny, choć może
nie w tradycyjnym słowa tego znaczeniu. Dopiero dziś zaczynam rozumieć swoje
zachowania, sposób myślenia, specyficzne przywary i dopiero od niedawna wiem
jak sobie w pewnych sprawach pomóc. Jak to robię?
LISTA! Lista zakupów, lista rzeczy do zrobienia, lista spraw
do załatwienia, lista pomysłów, lista książek do przeczytania, lista filmów do
obejrzenia, lista wydatków, lista aktywności, lista do wszystkiego! Wala mi się
(że nazwę to w ten kolokwialny sposób) więc wiecznie cała masa kartek po
mieszkaniu i notesie, czasem zdarza mi się je gubić, nie raz i nie dwa
zapomnieć ze sobą zabrać mimo, że są niezbędne, a i wyrzucić też mi się zdarza,
bo nie ma już na nich miejsca żeby pisać.
świetny pomysł prawda? lista marzeń... pobrane z zasobów zszywka.pl
chyba i ja sobie kiedyś taki katalog stworzę:) i znowu zszywka.pl
Jarosław się ze mnie śmieje: po co Ci
to? On rozumie zasadność stworzenia listy zakupów, gdy się jedzie do marketu,
albo listy wydatków (ale to tylko dlatego, że już przekonał się o sile domowego
budżetu i dlatego że to auto, o którym marzy samo się nie kupi i w garażu nie
stanie), ale żeby tak listę aktywności czy marzeń tworzyć? To już dziwne dla
niego. Dla mnie jest jednak zasadne bo:
Po pierwsze dzięki krótszym i dłuższym, obszerniejszym i maleńkim
listom mam tę pewność, że o niczym nie zapomnę. Ileż to razy było tak, że z
zakupów wracałam z pełnymi siatkami, a w domu okazywało się, że i tak o kilku
ważnych produktach zapomniałam i obiadu nie będzie… (ale w sumie kto tak nie
ma?). Ja posunęłam się dalej, zapisuję sobie tytuły filmów, seriali czy
książek, po to by w wolnej chwili i w przypływie potrzeby kontaktu ze sztuką,
nie przeszukiwać nerwowo potężnych pokładów Internetu w poszukiwaniu tytułu
ciekawej produkcji - siedzimy więc sobie wieczorem i Martyna jak z rękawa sypie
pomysłami na komedie albo sci-fi, mąż więc może się pośmiać, ale w tym momencie
jest wdzięczny :-p
Po drugie „lubię sobie skreślać”, tak to zawsze określam. Na
listę wpisuję najdrobniejsze chociażby sprawy do załatwienia jak wycieranie
kurzy, pakowanie prezentu, przesadzanie mięty, po to by móc z uśmiechem na
ustach skreślać je wieczorem, jako już załatwione. Dodaje mi to chęci do pracy
na kolejny dzień, motywuje do pracy nad sobą. Motywuje maksymalnie… Czasem po
pracy, po tych wrzaskach i piskach mam ochotę jedynie na sen, a jak widzę listę
rzeczy do zrobienia, takich drobnostek, które zajmują najczęściej kilka minut,
chętnej ruszam swoje cztery litery, właśnie po to, by mieć te sprawy już za
sobą i grubą krechą (na czerwono czasem nawet) je przekreślić.
zszywka.pl
Po trzecie – wrażanie podstawowej kontroli nad życiem, nad
czasem, otoczeniem, wydatkami. Lubię mieć poczucie, że mam na coś wpływ, mogę
decydować, ale nie tak w pośpiechu. Stąd też lista wydatków czy tygodniowe
menu. To pierwsze wiąże się z domowym
budżetem (o którym napiszę tu niebawem, więc teraz rozpisywała się nie będę),
drugie natomiast z lenistwem. Nie znoszę zakupów spożywczych, nie znoszę tłumu,
ryczących zbuntowanych dwulatków przy kasie, przepychania się wózkiem między
półkami w markecie. Ograniczam tego typu ekscesy do minimum, zakupy robimy więc
zwykle przez Internet (Tesco), raz na tydzień/półtora, a żeby niczego nie
zabrakło w lodówce lista musi być i menu na kilka dni też. Dzięki temu jemy też
nieco bardziej różnorodnie, a i jedzenia marnuje się znacznie mniej. Same
plusy…
Same plusy robienia listy zakupów i menu, same plusy
robienia list w ogóleJ
Ale czy tylko ja mam listy do wszystkiego?
M.
na koniec najbardziej chyba rewelacyjny pomysł na notatnik diy, pomysł i sposób wykonania odnaleźć można na blogu Melissaesplin. Jak znajdę ładny kawałek skóry/ zamszu to zrobię sobie taki, na listy rzecz jasna:)
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń