Stałam ostatnio na przystanku - godzina szósta, blady,
mglisty świt, w oczach zapałki (w wyobraźni mojej bujnej przynajmniej) – z nogi
na nogę przystępowałam, zimno się zrobiło i nagle stanęła obok mnie śliczna
dziewczyna w śnieżnobiałej koszulce z napisem „Lekko nie jest”.
I nagle w mojej
głowie coś zaskoczyło, klik… maleńki obrocik na korbowodach rozbujał całą
machinę myśli! Bo owszem, lekko nie jest! Ba! Powiedziałabym, że upiornie
ciężko. Budzi cię budzik o piątej rano, po omacku idziesz wstawić wodę na kawę,
w pośpiechu szykujesz się i biegiem na autobus. Burczy w brzuchu, ale co tam,
później może będzie czas na jedzenie. Godziny w pracy dłużą się niemiłosiernie.
Wracasz do domu wieczorem. Wracasz do DOMU… I znowu klik, coś wskakuje na swoje
miejsce, coś czego wcześniej nie było! Własny dom, do którego chcesz wracasz,
dla którego wiele rzeczy nabiera sensu. I te poranne pobudki, i godziny w
pracy, która nie przynosi satysfakcji, i gonitwa za pieniędzmi, bo przecież
kredyt sam się nie spłaci!
I tak się uśmiecham do siebie (jak głupia) w tym miejskim!
Lekko nie jest, ale co tam! Idealnie przecież nigdy nie było, ale teraz jest
lepiej, jest bliżej tego ideału, który sobie założyłam w przypływie powagi,
przy całej mojej niepoważności!
Zdjęcię jak najbardziej porannej kawy, choć nie moje... Tak uśmiecha się tylko wykwintna turecka Magdy S.:)
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz