poniedziałek, 21 września 2015

Lekko nie jest, ale...

                Stałam ostatnio na przystanku - godzina szósta, blady, mglisty świt, w oczach zapałki (w wyobraźni mojej bujnej przynajmniej) – z nogi na nogę przystępowałam, zimno się zrobiło i nagle stanęła obok mnie śliczna dziewczyna w śnieżnobiałej koszulce z napisem „Lekko nie jest”.

               I nagle w mojej głowie coś zaskoczyło, klik… maleńki obrocik na korbowodach rozbujał całą machinę myśli! Bo owszem, lekko nie jest! Ba! Powiedziałabym, że upiornie ciężko. Budzi cię budzik o piątej rano, po omacku idziesz wstawić wodę na kawę, w pośpiechu szykujesz się i biegiem na autobus. Burczy w brzuchu, ale co tam, później może będzie czas na jedzenie. Godziny w pracy dłużą się niemiłosiernie. Wracasz do domu wieczorem. Wracasz do DOMU… I znowu klik, coś wskakuje na swoje miejsce, coś czego wcześniej nie było! Własny dom, do którego chcesz wracasz, dla którego wiele rzeczy nabiera sensu. I te poranne pobudki, i godziny w pracy, która nie przynosi satysfakcji, i gonitwa za pieniędzmi, bo przecież kredyt sam się nie spłaci!


             I tak się uśmiecham do siebie (jak głupia) w tym miejskim! Lekko nie jest, ale co tam! Idealnie przecież nigdy nie było, ale teraz jest lepiej, jest bliżej tego ideału, który sobie założyłam w przypływie powagi, przy całej mojej niepoważności!


             Zdjęcię jak najbardziej porannej kawy, choć nie moje... Tak uśmiecha się tylko                                                     wykwintna turecka Magdy S.:)

                                                                                                                                            M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz