Czas, który upłynął od czasu mojego ostatniego postu to 2
miesiące (niecałe co prawda, ale niewiele brakuje). Ufff to był czas dla mnie, na to żeby się uporać z
własnymi uczuciami, pozbierać troszku, odpocząć nawet w nawale pracy,
odstresować… Czy się udało? Nie wiem, zapewne okaże się za jakiś czas, jak będę
mogła popatrzeć na to wszystko z perspektywy. Teraz natomiast mogę opowiedzieć
o jednym elemencie, który na trzy wieczory oderwał mnie od rzeczywistości.
Chodzi tu o książkę autorki Pauli Hawkins – Dziewczyna z pociągu.
Tym razem to nie Internety i opinie czytelników zachęciły
mnie do lektury – zrobił to mój własny, jedyny Święty Mikołaj. To on zrobił w
grudniu research, wyszukał według recenzji najlepszą książkę i w Wigilię z
uśmiechem na ustach stwierdził: „Sam wybrałem, bardzo ciekawa”. Nie pozostało
mi więc nic innego jak przeczytać. Trochę się zeszło zanim to zrobiłam, ale już…
jestem po!:) i chyba na szczęście, bo to niesamowicie wyczerpująca książka –
wyczerpująca i wciągająca. Te dwa określenia doskonale pasują, bo oderwać się
od czytania nie można, a temat jej jest tak ciężki, że psychicznie rozbija. Ale
konkret: jest to historia alkoholiczki, rozwódki, która wplątuje się w aferę
związaną z zaginięciem innej kobiety. Temat w sumie trochę podobny do tego z
książki Zaginiona dziewczyna, tu też jest mąż, który nic nie rozumie z
zaistniałej sytuacji i zaginiona żona o dość skomplikowanej przeszłości…
Podobny jest też stopień skomplikowania fabuły, tylko zamiast fragmentów
pamiętnika mamy relację z trzech perspektyw. Tak trzech, bo w między czasie
pojawia się jeszcze jedna bohaterka. Nie będę się rozpisywać o tym co, gdzie,
kiedy, bo takie informacje można znaleźć w Internecie, a poza tym to odbiera
radość czytania, powiem tylko tyle książka trzyma w napięciu, daje do myślenia
i nie należy do tych gatunków co do poduszki ukołyszą. Poza tym wywołuje tzw. kaca
książkowego, co mi się nie często przytrafia.
Podsumowując bardzo dobra, ale przy tym ciężka lektura,
ciekawa historia, choć temat już nieco ograny, interesująca kreacja głównej
bohaterki, ale nieco odpychająca… dużo tych ale… ale warto przeczytać:-) To taki pociąg jadący w dwóch przeciwnych kierunkach, a przy tym nie rozrywający się - spójny i doskonale działający.
moja ostatnia bibliografia:
1. E.L.James, Grey (nie podam całości bibliografii, bo książki już nie mam:) to taka pożyczka była - dziękuję Aniu za ożywienie:)
2. D. Lagercrantz, Millenium, Co nas nie zabije, (to również pożyczka była)
3. P. Hawkins, Dziewczyna z pociągu, Świat książki, Warszawa 2015
wyferiowana M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz