afisz reklamujący występ, pochodzi on z profilu Wojciech Cejrowski na face book
Mieliśmy ostatnio okazję uczestniczyć w pewnym ciekawym
wydarzeniu w stolicy, śpieszę więc je
opisać, bo za chwilę zatrze się ono, jak wszystko, w mojej pamięci! A
chciałabym żeby choć tu pozostało, nie przeminęło, żeby powodowało taki klik
dla mojego przeładowanego czasami mózgu!
Wywód należy zacząć od tego, że zarówno ja, jak i małż mój
jesteśmy fanami Pana Cejrowskiego – cenimy go za niezłomność w głośnym
wypowiadaniu swojego zdania, za otwarcie na drugiego człowieka i za odwagę w
realizacji marzeń. Nie mogło nas, więc zabraknąć na stand upie podróżnika w
warszawskim kinie „Wisła”. Poszliśmy więc, mimo dręczącej nas od tygodnia
wstrętnej jelitówki, pomyśleliśmy, że a nóż humory nam się poprawią, a potem i
zdrowie dzięki tym humorom. Poszliśmy… Jarek jeszcze blady, więc niemal od razu
jak nadarzyła się okazja, zasiedliśmy w fotelu. Sala kinowa powolutku
wypełniała się ludźmi, a my słuchaliśmy ciut przygłośnej muzyki meksykańskiej. Nie
skorzystaliśmy z kuszącej możliwości rozmowy z Panem Wojtkiem – kolejka była
kolosalna, a nasze siły niestety nadwątlone… Następnym razem nie odpuścimy, bo
nie mam żadnych wątpliwości, że następny raz będzie…
tu widać jak na dłoni, jak wielkim zainteresowaniem cieszą się występy Pana Wojtka... i jeżeli choć połowa tych osób stała w kolejce do własnej chwili rozmowy z podróżnikiem, to, to, to ja dziękuję za bycie jej uczestnikiem:) zdjęcie pochodzi z facebookowego profilu artysty.
Dlaczego? Bo było intersująco, szczerze, z humorem (salwami
śmiechu nie raz i nie dwa)… Bo pojawiło się to wszystko co lubimy w odcinkach
Boso… Cały występ był niesłychanie spójny, przemyślany od początku do końca i
aż dziw, że występujący nie pogubił się w gąszczu pobocznych wątków, którymi
sypał jak z rękawa. Dowiedzieliśmy się dlaczego warto wybrać się do Meksyku, na
co zwracać uwagę już tam będąc (brak myślenia abstrakcyjnego tubylców), na co
uważać (niezwykle palące papryczki), co jest piękne (wszechobecność barw) , co
nieco mniej (kompletne rozpasanie w przepisach), co ciekawe (przenośne cpn-y),
co zaskakujące (zaradność Meksykańskiej ludności)… Ufff cała masa informacji,
przeplatana wątkami z życia prywatnego podróżnika – jak choćby historia dziadka
ze sztucznym okiem, pozostawiającego je tu i ówdzie, niczym prywatna kamera.
Nie zawiedliśmy się również jeśli chodzi o wywody oceniające naszą obecną
sytuację geopolityczną. Mądre słowa padły, trafione w samo sedno!!!
Wieczór przemiły, odprężający, odrywający od rzeczywistości!
Wiem, że tych
występów na mapie Polski jest i będzie cała masa – Polecam więc z czystym
sumieniem!
i jeszcze nasz bilet... jako dowód!
Z pozdrowieniami od jesiennego koca i grzańca, M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz