niedziela, 15 lutego 2015

Wolny czas, nawet w Walentynki

              Dziś się trochę pochwale swoim wolnym, rozleniwionym, mijającym już niestety weekendem. Oczywiście nie przeleżałam go w całości, oddając się absolutnemu nic nie robieniu, bo przecież zaległości w domowym kurowaniu trzeba nadrobić - bałagan po całym tygodniu sam się nie sprzątnie, obiad nie ugotuje a i lustro z Igowych tropków (odcisków paluszków mojej małej chrześnicy) samo do stanu przejrzalności nie powróci, ale i takie nie lubiane na ogół czynności nie są takie złe gdy za oknem świeci słońce i ma się ogromnie dużo czasu:) a tego w końcu mi nie brakowało... Wieczorem też przełączyłam się na tryb "luz":






             Większość par pewnie wczoraj świętowało, zajadało smaczne kolacyjki w restauracji, imprezowało w klubach, bo czyż można znaleźć lepszą okazję do rozrywki niż połączenie soboty ostatkowej i Walentynek? Zapewne nie... I ja oczywiście powiedziałabym to samo jeszcze jakiś czas temu, ale kredyt i zmęczenie wymusza drobną zmianę... Już się nie chce tak bardzo wychodzić z domu, szuka się innych (tańszych też) sposobów spędzania czasu we dwoje. My znaleźliśmy niezawodny - smaczne jedzonko, dobry film, wino/kawa, gra planszowa... Czemu nie? Tak też można:) Wypoczęliśmy więc i świetnie spędziliśmy czas razem - a o to przecież chodzi!

Na zdjęciach widoczna gra planszowa hit lat dziewięćdziesiątych, czyli mojego dzieciństwa:) EUROBIZNES! Tak tak, jest ona cały czas dostępna, za grosze dosłownie można ją kupić w sklepach internetowych - absolutnie ją polecam - po latach cieszy tak samo jak dawniej, gdy w ferie, wieczorami, przy kubku kakao, krzyczało się: Kupuję!, albo Oszukujesz, za mało do banku wpłaciłeś! Nie gram więcej z tobą!:) oj jakie miłe wspomnienia...



Moje ostatnie pozycje czytelnicze:
11. J. Navarro, Krew niewinnych, Wydawnictwo Albatros, Poznań 2013, przeł. M. Płachta - książka widoczna na zdjęciach wyżej. Zakupiłam ją już jakiś czas temu i dopiero za trzecim podejściem udało mi się ją przeczytać... Mówię udało, bo po raz kolejny się namęczyłam. Tekst dzieli się na trzy części, każda z nich w pewnym stopniu łączy się ze sobą, aczkolwiek przedstawia zupełnie inne czasy, od średniowiecza, przez lata II Wojny Światowej, aż do współczesnosci... Te lata najbliższe nam są w sumie opisane najciekawiej, im dalej w las tym gorzej... No i tu chyba tkwi błąd autorki, doświadczonej już przecież, bo przebrnąć przez średniowiecze najtrudniej, a to przecież najważniejszy moment książki - czytelnik którego nie zainteresuje początek rzuci powieść w kąt, tylko najwytrwalsi przebrną dalej, a tam jest przecież już całkiem fajnie... No nie wiem już sama jak oceniać tą książkę - na pewno gorsza od Glinianej Biblii, ale czy nie warta przeczytania? oceńcie sami!
12. D. Gellner, Wścibscy, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2012, ilustracje B. Zdęba
13. D. Gellner, Gryzmoł, Wydawnictwo Bajka, Warszawa 2009, ilustracje E. Poklewska - Koziełło
14. D. Gellner, Czekoladki dla sąsiadki, Grupa wydawniccza Foksal, Warszawa 2013, ilustracje
M. Szymanowicz

Te trzy ostatnie książki to oczywiście literatura dziecięca, wspaniała, cudowna i ach... mogłabym wyliczać w nieskończoność. Tematy pouczające, humor doskonały, ilustracje niesamowite (dlatego też zamieściłam info o ich wykonawcach)! Polecam rodzicom bez dwóch zdań:)

                                                                                                                               rozleniwiona M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz