środa, 10 lutego 2016

Dziewczyna z pociągu – jak pociąg jadący w dwóch kierunkach…

Czas, który upłynął od czasu mojego ostatniego postu to 2 miesiące (niecałe co prawda, ale niewiele brakuje). Ufff  to był czas dla mnie, na to żeby się uporać z własnymi uczuciami, pozbierać troszku, odpocząć nawet w nawale pracy, odstresować… Czy się udało? Nie wiem, zapewne okaże się za jakiś czas, jak będę mogła popatrzeć na to wszystko z perspektywy. Teraz natomiast mogę opowiedzieć o jednym elemencie, który na trzy wieczory oderwał mnie od rzeczywistości. Chodzi tu o książkę autorki Pauli Hawkins – Dziewczyna z pociągu.



Tym razem to nie Internety i opinie czytelników zachęciły mnie do lektury – zrobił to mój własny, jedyny Święty Mikołaj. To on zrobił w grudniu research, wyszukał według recenzji najlepszą książkę i w Wigilię z uśmiechem na ustach stwierdził: „Sam wybrałem, bardzo ciekawa”. Nie pozostało mi więc nic innego jak przeczytać. Trochę się zeszło zanim to zrobiłam, ale już… jestem po!:) i chyba na szczęście, bo to niesamowicie wyczerpująca książka – wyczerpująca i wciągająca. Te dwa określenia doskonale pasują, bo oderwać się od czytania nie można, a temat jej jest tak ciężki, że psychicznie rozbija. Ale konkret: jest to historia alkoholiczki, rozwódki, która wplątuje się w aferę związaną z zaginięciem innej kobiety. Temat w sumie trochę podobny do tego z książki Zaginiona dziewczyna, tu też jest mąż, który nic nie rozumie z zaistniałej sytuacji i zaginiona żona o dość skomplikowanej przeszłości… Podobny jest też stopień skomplikowania fabuły, tylko zamiast fragmentów pamiętnika mamy relację z trzech perspektyw. Tak trzech, bo w między czasie pojawia się jeszcze jedna bohaterka. Nie będę się rozpisywać o tym co, gdzie, kiedy, bo takie informacje można znaleźć w Internecie, a poza tym to odbiera radość czytania, powiem tylko tyle książka trzyma w napięciu, daje do myślenia i nie należy do tych gatunków co do poduszki ukołyszą. Poza tym wywołuje tzw. kaca książkowego, co mi się nie często przytrafia.

Podsumowując bardzo dobra, ale przy tym ciężka lektura, ciekawa historia, choć temat już nieco ograny, interesująca kreacja głównej bohaterki, ale nieco odpychająca… dużo tych ale… ale warto przeczytać:-) To taki pociąg jadący w dwóch przeciwnych kierunkach, a przy tym nie rozrywający się - spójny i doskonale działający.

moja ostatnia bibliografia:
1. E.L.James, Grey (nie podam całości bibliografii, bo książki już nie mam:) to taka pożyczka była - dziękuję Aniu za ożywienie:)
2. D. Lagercrantz, Millenium, Co nas nie zabije, (to również pożyczka była)
3. P. Hawkins, Dziewczyna z pociągu, Świat książki, Warszawa 2015

                                                                                                              wyferiowana M.